Muszę przyznać, że w ostatnim czasie troszkę zaniedbalam swojego bloga, a wszystko dlatego że miałam strasznego leniaaa;/ i trochę problemów, które nie pozwalały mnie się cieszyć codziennością :(
Przyznaję się bez bicia, że odpuściłam sobie ćwiczenia, NIESTETY i w chwili obecnej uznaję to jako własną porażkę, ale mimo wszystko starać się będę to jakoś odbudować, pogodzić pracę i ćwiczenia, rozwiązując przy tym problemy ;)
Takie małe wyjaśnienie na wstępie ;););)
...a teraz może trochę o weekendzie ?
hm..sobota nie była zbyt interesująca, wstaliśmy około 10 (zapomnialam dodać, że był u nas mój młodszy brat ;)), trochę 'pociekaliśmy' moją FURRRRRĄ ;ddd i spędziliśmy nudny wieczór w domu...niedziela zaś była baaardzo ale to bardzo fajna ;)
razem z Mery K, jej mężem i córką oraz moim Jot wybraliśmy się do Wrocławia...
była to długa, imponująca podróż, a mianowicie troszkę pobładziliśmy jeżdżąc bez celu przez jakieś 40 minut ;D ale luzik ;)
opisuję tą sytuację z leksza, bo wiem, że BOSKA MERY K. czyta mojego bloga, ha !
pozdrawiam Cię Mała !
zaliczyłam galerianki, bar i mega spacer z UKOCHANYM
teraz stwierdzam ADWENT od żarełka
Amen.
Ps. Miały być biegi wieczorem, no ale niestety pogoda nie jest zbyt piękna ;/ witamy brzuszki i przysiady <3