- Dobranoc...- rozłączyłam się. Patrzyłam jak piłkarz jeszcze nim wejdzie do samochodu posyła mi całusa. Udałam, że go łapię. Pomachałam mu i patrzyłam jak odjeżdża. Zrobiło mi się tak miło. Ciepło na sercu. " Jeśli naprawdę kogoś kochałaś, nie odkochasz się już nigdy..."- nie wiem dlaczego akurat te słowa wypowiedziane kiedyś przez Sandrę przyszły mi do głowy. Czy to możliwe, że ja... Nie. Na pewno nie !
Następnego dnia obudził mnie dzwonek do drzwi. Zerwałam się z łóżka i pół śpiąca dokulałam się do wejścia. Pożałowałam, gdy otworzyłam drzwi. O ramę oparty stał Rafinha. Spojrzał na mnie spod brwi.
- Mogę ?- zapytał półszpetem. Otworzyłam drzwi szerzej. Nim wszedł potarł twarz dłońmi. Zrobił kółko w salonie. Stanęłam przy sofie z założonymi na piersi rękami. Czułam jakby serce miało mi zaraz wypaść z klatki piersiowej. Moje ciało jeszcze nie nauczyło się po prostu na niego nie reagować. I tak byłam w szoku, że z oczu nie płynęły potoki łez. Wcześniej dokładnie tak na niego reagowałam. Zjechałam wzrokiem z jego twarzy na klatkę. Nie zdajece sobie sprawy z tego jak bardzo chciałam się do niego przytulić. Jak bardzo chciałam się zatracić się podczas wsłuchiwania się w bicie jego serca. Ale nie mogłam... Choćby nie wiem jak bardzo bym chciała, nie mogłam...
- Przyszedłem, bo muszę o coś zapytać...- zaczął, był bardzo nerwowy. W pierwszej chwili myślałam, że może stało się coś złego. Zamknął oczy i wziął głęboki wdech. - Wczoraj podpisałem zgodę na wypożycznie. Wyjeżdżam do Anglii. Będę grał dla Arsenalu. Przed wyjazdem muszę wiedzieć jedną rzecz...- oznajmił jednym tchem. Wstrzymałam oddech. Wyjeżdżał.- Jest jakakolwiek, choćby najmniesza szansa, że mi wybaczysz ?- popatrzył mi w oczy. Mówiłam, że już nie reaguję na niego płaczem ? Kłamstwo ! Nie dość, że tutaj przyszedł, zadał takie a nie inne pytanie, to jeszcze oznajmia, że wyjeżdża ! Przecież on kocha ten klub ! To miasto ! Może i dostawał mało minut, ale miał szansę uczyć się od najlepszych piłkarzy globu ! Dlaczego zdecydował się odejść ?! Opuścić klub, kóry był dla niego całym życiem, miasto, które było początkiem wszystkiego... ?! Przytuliłam policzek do ramienia.
- Ja również wyjeżdżam Rafael - odpowiedziałam półszeptem. Zrobił wielkie oczy. Tym jednym sformuowaniem wbiłam mu milion noży w serce. Nie musiał długo myśleć. Szybko pokojarzył fakty. W oczach zalśniły mu łzy. To był dla niego policzek. I to najbardziej bolesny w życiu. Zabolało także i mnie. Bardziej niż się spodziewałam. - Byłaby...- odpowiedziałam na jego wcześniejsze pytanie, mając nadzieję, że zajarzy o co mi chodzi.
- Nie rozumiem...- zbliżył się do mnie. Przejechał delikatnie po moim ramieniu, jakby bał sie, że się rozpadnę, jak porcelanowa lalka...
- Mogłabym do Ciebie wrócić... - zatonęłam w jego tęczówkach- ... ale to nie jest możliwe. - jęknęłam. - Nie potrafię zapomnieć... Za dużo się wydarzyło...
- Neymarowi wybaczyłaś !- zaatakował rozpaczliwie. Wyczułam, że była to dla niego ostatnia deska ratunku.
- Wybaczyłam, ale nie zapomniałam... - strałam pojedynczą łzę. Puścił mimo uszu moją wypowiedź, przybliżył się znacznie. Za szybko i za blisko. Nie miałam czasu na reakcję. Wpił się w moje usta. Namiętność, pożądanie, ale też nieprawdopodobna delikatność i wrażliwość, rozpacz, ból, obawa przed pożegnaniem. Wiele emocji mogłam wyczytać z tego gestu. I wierzcie mi, że musiałam się zapierać rękami i nogami, całym umysłem żeby nie oddać pocałunku. I tak nici z tego. Już po paru sekundach delikatnie muskałam jego wargi. Oderwał się ode mnie tak szybko jak zaczął mnie całować. Stałam rozdarta na milion kawałków na środku salonu. Usłyszałam trzaśnięcie drzwiami. Odszedł. Zniknął. To było ostateczne pożegnanie... I tego było już za dużo. Za dużo jak na mnie.
=====================================================
Cholerka źle sobie wyliczyłam rozdziały, dlatego ten tak mizerny, że aż wstyd !
Pozdrawiam, amystory.