a 20 dni później...
taaaak, wracam, ale nie wiadomo na jak długo. nie mam nic ciekawego do powiedzenia.
spozierkłam niedawno, że jednak mam jakieś zdjęcia [tak, tak, zwierzaków, a jakże..] więc wrzucam coś.
sobie gratuluję:
- wspaniałej angielszczyzny, którą potrafię posługiwać się bezbłędnie, ale tylko, gdy wydaję z siebie dźwięki anglowyrazonaśladowcze.
- sprawnych mokrych raciczek. po prostu kocham, uwielbiam zalaną Wawę. na całym chodniku woda, jedyną drogą ominięcia jej jest wlezienie na zwały lodo-śniegu po bokach, które to są CAŁE, wyrażając się brzydko, obsrane przez osiedlowe psy. weź tu człowieku nie ohujej. w dwojga złego wybieram wykąpanie butów w kałuży.
- zdobycia 2-osobowego pokoju dla vipów, a właściwie przydzielenia mi jego bez mojej wiedzy w uznaniu za moje zasługi w zakresie regularnego dofinansowania akademika na ul. Karolkowej.
- olania kelnera w Bordooo.
- obgryzienia wszystkich skórek. piękne czerwone ręce, mistrzostwo, naprawdę.
- odkrycia młodego terrorysty. "patrz, patrz, J.! <pokazuje pokój naprzeciwko>" "O JA PIERRRDOLE, bombę konstruuje!", "wiesz, jeden chłopak miał na ścianie wielki plakat Saddama Husajna!" "dobrze, że nie swastykę... chociaż to prawie to samo ;p"
- oglądnięcia DO KOŃCA filmu po odrobinę mówiącym tytułem "Teeth". wielka wytrwałość. dziękuję J. za pokazanie mi najbardziej beznadziejnego filmu w historii kina xD KLIK
a teraz czas wreszcie obejrzeć 1. raz od.. 7(?) lat "Dotyk miłości" <3 KLIK
potem "Gnijącą pannę młodą"
a i jeszcze "Żyć szybko, umierać młodo"
ale najpierw dokończymy 3. sezon "Kasi i Tomka"
:*
ide se.