tak często sięgałam dna
...twoje oczy
jak puste doły
mylnie myślałam
że to moje schronienie
a nie pułapka...
tyle bezcelowych poszukiwań
twojego zapachu
w mojej pościeli
...nie zostawiłeś mi nigdy
choćby pomiętego prześcieradła...
wieczory gdy w smutnych piosenkach
odnajdywałam naszą historię
...twoje wąskie wargi
tak mocno zasupłane ciszą
były najlepszym wyrazem tego
że my nie mieliśmy historii...
i czasem szepczę mojej poduszce
która jest tu w zastępstwie za Boga
że chciałabym już nie być
twoja