Postanowiłam Wam poprawić humor i opowiedzieć jak sobie wczoraj, wracając ze szkoły, stlukłam nadgarstek.
Otóż wyszliśmy ze znajomymi ze szkoły ( ja, Magda, Paweł, Arleta) i z racji tego, że nie chciało nam się czekać na autobus postanowiliśmy pójść na następny przystanek. Kiedy byliśmy niedaleko zobaczyliśmy autobus, którym mieliśmy zamiar jechać. Padło pytanie czy na niego biegniemy. Pobiegliśmy. M wyprzedziła nas i była pierwsza toteż P chcąc by było szybciej zaczął pchać A do przodu. A się przewróciła, P przewrócił się o jej plecak, a ja o jej nogę. Wyobraźcie sobie minę M, kiedy to wspólnie przytulaliśmy chodnik, miny przechodniów i minę kierowcy, który na nas chwilę czekał bo widział nasz bieg, a za chwilę zniknęliśmy mu z oczu. 3 licealistów to nie jest niezwykły widok, ale 3 licealistów wywracająca się jak na jakiejś zmowie to raczej niespotykane :) Efekt tego taki, iż ja- stłuczony nadgarstek owinięty opaską uciskową, P- dziura w spodniach w kolanie oraz ogromna rana również na kolanie, A - tylko dziura w spodniach też w kolanie. M powiedziała, że nie wie jakim cudem się o siebie poprzewracaliśmy, bo leżeliśmy w różnych odległościach. Mam nadzieję, że humor poprawiłam :)
W sobotę prawdopodobnie do Jantara, są plany, ale co z tego wyjdzie zobaczymy. :) Żeby pogoda dopisała!
Kar.