Eh.. to ogłowie psuje urok zdjęcia. Stwierdzam, iż dzierżawa Jantara od kwietnia jest dobrym pomysłem, ponieważ w szkole pozmieniali mi nauczycieli na ostrzejszych więc nie wiem czy dałabym radę jeździć do konia i uczyć się np. na niemiecki (nienawidzę tego języka z całego serca, bez obrazy dla tych którzy ten język lubią :)). Wymyśliłam też, że na rzeczy do pracy z nim odłożę sobie pieniądze, które dostanę w święta :) A no i ja chyba też zapożyczę pomysł z założeniem "końskiego dzienniczka". Ewa to dobrze wymyśliła, przynajmniej ta praca z kopytnym będzie jakoś bardziej poukładana. W sobotę szykuje się teren, mam nadzieję że będzie udany. Muszę się trochę oderwać od szarej rzeczywistości (czyt.szkoła). Już odliczam dni do kolejnych wakacji albo może przynajmniej do wiosny :) Zima to ta pora roku, za którą nie przepadam. Jedynym plusem jest śnieg i te piękne krajobrazy. Wracając do kopytnego. No cóż, narazie muszę podpatrzeć co i jak E. robi z Dyniakiem i potem sama próbować, bo z samcych książek raczej nie dam rady.
Ja pewnie odezwę się po sobotniej jeździe i zrelacjonuję co i jak. Jeżeli w ogóle coś ciekawego będzie się działo :) Bardzo bym chciała zacząć już naturalną pracę z J. , by pozbyć się bólu. Kar