jesteśmy czasami fajni
ale jak pomyślę że nasze dzieci będą miały tak przerąbane jak WIktor gdy z nim zostaliśmy na wieczór
to im wspóczuje
:)
miałam okazję zobaczyć jak to kiedyś będzie
jak wiele miłości będziemy w stanie dać
jak we dwoje będziemy potrafili sobie ze wszystkim radzić
ostatnio czuję, że jest na wydechu, atmosfera zrobiła się luźna, wesoła
jest miło, słodko i kochająco
wracamy do miejsc i chwil z początku
a ja się poczułam jak tamta zakochana nastolatka
pełna nadziei i wiary
może i dobrze...
czasami jestem tak na siebie zła...
zatruwam sobie głowę takimi banałami, problemami które nieistnieją...
doszukuję się dziury w całym, ale niestety, jeszcze nigdy mnie intuicja nie zawiodła...
mimo wszystko nie ukrywamy błahostek, zawsze ukrywamy coś, co próbujemy sobie wmówić że nie miało znaczenia
może właśnie tu mnie boli...
chciałabym się jeszcze bardziej cieszyć naszym szczęściem,
zachłysnąć się nim bez opamiętania...
ale wiem, że kiedyś trzeba będzie się spiąć i wziąć wdech...
żeby znowu można było odetchnąć...