Z jedną z tych najlepszych.
Mam złamane serce. Niby wszystko miało być okej. Cały świat nas wspierał.
Cały świat nam pomagał. Robiliśmy wszystko, co w naszej mocy, a miejscem naszego działania był głównie Twitter.
Trendowałyśmy, pisałyśmy, błagałyśmy. Tylko my byliśmy tak zainteresowani tematem.
Powiedzmy to sobie szczerze, każdy inny kraj miał to głęboko w dupie. My walczymy od 3 lat.
Czy to za mało? Inni nie robią nic, a jednak im się udaje.
To jest bardzo niesprawiedliwe.
Wielka szansa, która pojawiła się w maju, wygasa od dzisiejszego popołudnia. Niby jeszcze jest szansa, ale kto w to wierzy?
Ogromne nadzieje i wsparcie płynące z wielu krajów prosto do nas nie zdało się na nic.
To tak cholernie boli, że cały świat pragnie spełnienia naszych marzeń i pomaga nam w wybiciu się ponad tłum, a na nic się to nie zdaje.
Powoli mam dość. Nie odejdę, ale jest mi coraz ciężej trwać w tej głupiej, dziecinnej nadzieji.
Niewdzięczne suki z Niemiec i Włoch dostały to, czego pragną, a jeszcze im mało.
To tak bardzo chore! My oddałybyśmy wszystko za ten jeden raz.
Nie jest fajnie tak nagle stracić grunt pod nogami.
Wolałabym mieć problemy typu 'rzucił mnie chłopak' czy 'nie mogę iść dziś na imprezę'. Serio.
WWA było naszą szansą, którą w pełni wykorzystałyśmy. Powiedzmy to sobie szczerze. Od 16 maja robimy wszystko.
Nie było tygodnia, w którym olałybyśmy temat i usiadły z założonymi rękami.
Z każdej strony piszą, że to jeszcze nie koniec publikowania dat i każdy kraj ma jeszcze szansę.
Wierzysz w to? Ja nie.
Nie wiem czym mam się zająć. Dowiedziałam się na ciemnym zapleczu sklepu, mój płacz został dekilatnie wyśmiany.
Idąc sobie przez miasto i płacząć miałam głęboko gdzieś, czy ktoś to zobaczy.
Mam to gdzieś. Ja chcę tylko WWA.
Nie ma to jak mieć w dupie ponad 100 000 ludzi.
Powiedzmy sobie szczerze:
Tylko my tak bardzo na to zasługujemy.
'my' - p. D.