Pochodzę z bloków, to na mym życiu się odbija
Kiedy piszę wersy zawsze jointa zwijam
Gdy nawijam twoja szyja buja się pod ten takt
A mózg zwoje zwija się, byś to pamiętał
Preselekcja, na bloku prezydenta
Prawdy recenzenta, szara eminencja membran
W czasach gdy ścierwa napędzał show biznes
W nas rosła energia by teraz dać im w pizdę
Po dziś dzień poznaję misję, życia na blokach
Rozróżniam wizję ludzkich spojrzeń w oknach
Omijam hipokryzję tym samym lecząc własną
Poszerzam ambicję, większą niż większość mam ją
Jednym gwizdem sprawię, że spotkasz się z armią
Ludzi którzy pójdą za naszą muzyką, znam ją
Dotarło ? Więc swój głos oddaj na to albo
Wsadź sobie w dupę swój głos, szmato!
To brzmienie ulic, muzyka podwórek
Dźwięki dzieciaków w bluzach z kapturem
Odzew chodników, płyt wielkich, bloków
Wokół których życie tętni głównie po zmroku