coś zmieniło się
za mało było mnie
czy może za dużo
że milczysz tak i odwracasz wzrok
a mnie
kolejny wiersz wymyka się spomiędzy pierścionków
spomiędzy czerwonych paznokci i zmiętych papierków
zmarnowanych kilkunastu tysięcy szans
by opowiedzieć o tym wszystkim
co we mnie kipi z każdym uderzeniem serca
z każdym uderzeniem odbierającym mi dech i skracającym czekanie
aż przeczytasz i powiesz coś ponaglony dyszącym spojrzeniem
rozpaloną dłonią oczekującym prześcieradłem
przymknęłam już oczy i wiesz znów widzę tylko to
nie widzę cię
zmieniłam się czy jednak ty
zniknąłeś już
***
a zbiegałeś dla mnie ze schodów. dziś mnie widzisz - idziesz spać.
dlaczemu?