Nerwy i stres nadal biorą górę. Z niektórymi nie lubię się kłócić, ale samoistnie coś się we mnie uruchamia.
Robi się coraz gorzej. W szkole,poza nią.
Masakra,znowu funkcjonuję 'byle do weekendu,byle do ferii, byle do wakacji',a tak strasznie tego nie lubię.
Otacza mnie ciągle fałszywość. Ale jeszcze trochę.
Zmęczona jestem tym,co się dzieje wokół. Zero mojego ukochanego spokoju...
A studniówkę i urodziny to ja miałam najlepsze... :)