photoblog.pl
Załóż konto
Dodano: 30 MAJA 2011

 

Iława. Brokenball vol.6. Zdjęcie podczas meczu ulubionej drużyny.

 

Iława, piękne miasto, przesympatyczni ludzie, ogrom wykorzystanych perspektyw.         

 

Tak jest, drużyna 'Lejdis' wróciła do codzienności po genialnym weekendzie spędzonym na Mazurach.                                               

 

Jak było? brak słów. Atmosfera, energia, świetność niemal w każdym calu.

 

Aż Patrycja nie wie od czego zacząć chwalić...
Myślę że może od organizatora, Tomek Woźniak, człowiek który odwala kawał dobrej roboty, i który nie daje się zwariować. Gdy tylko pierwsza żeńska drużyna pojawiła się w Iławie, już zaczął mieć z nami małe problemy (no jak to z kobietami) ale mimo wszystko ciągle na jego twarzy gościł uśmiech, cierpliwie pomagał nam, i promował naszą obecność na każdym kroku. Ale nie tylko my tam byłyśmy, i nie tylko nad nami czuwał. Miał przecież na głowie cały festiwal, bo brokenball to nie tylko streetball, ale jak mówi strona internetowa: Po pierwsze: koszykówka, po drugie: deskorolka, po trzecie: graffiti. A przede wszystkim: DOBRA ZABAWA!! Więc miał co robić, o co się martwić, i czego pilnować. Dał rade. Nie, to zbyt mało powiedziane, lecz brakuje słów by to opisać. Działo się tam wszystko o czym można tylko pomyśleć. Nie było czasu na nudę. Wystartowano w piątek projekcją filmu (na która niestety nie zdążyłyśmy) następnie na scenie amfiteatru odbył się konkurs tańca breakdance, gdzie poza faktem że panowie byli na prawdę przystojni, to byli równie utalentowani, co robiło oczywiście piorunujące wrażenie, i ja, dziewczyna kompletnie nie interesująca się tańcem (bo jedyne co mam z nim wspólnego to power night) z zaciekawieniem oglądałam co b-boye (mam nadzieje że dobrze to napisałam) mają do zaprezentowania. I nie była to byle jaka chała, bo zarówno prowadzący zawody jak i sędziowie, byli profesjonalistami w swoim fachu, co musi świadczyć o wysokim poziomie przedsięwzięcia. Dalej koncerty, i znów dziedzina która niezbyt ciekawi Patrycje, hip hop. Diox, Małpa, Fokus. Jednak artyści jak i publiczność sprawili, że nie było to odbębnienie czasu do afteru, a ciekawie spędzone chwile przy dobrym bicie. Na tyle ciekawie, że Ruda stała się nową fanką w/w Małpy. No i after, klub taboo, w głośnikach dramy, wygodne miejsca, jednak trochę zbyt tłoczno, ale można to przeżyć dla chwili gdy nagle do DJ'a podchodzi Fokus, zabiera mu mikrofon i zaczyna rapować do muzyki która akurat leci, a ty tańczysz na parkiecie z innymi gwiazdami wieczoru, żadnego wiajpi, po prostu czysty fun. Sobota, pobudka w 'środku nocy', bo do 9:30 trzeba zgłosić się do recepcji turnieju. No cóż, jeśli to nie szkoła to można się przecież poświęcić i skrócić czas spania. Więc zaczęłyśmy to po co przyjechałyśmy, pokaz basketu w wykonaniu kobiet. No cóż, nie da się ukryć, ze w zasadzie nic poza odwagą nie udało nam się pokazać, bo przeciwnik okazał się zbyt mocny. Jednak to nie Wschowa, to nie amatorska liga, tu niemal każdy był wzrostu Tosia, masy Kaptura i umiejętnościami zawodników pierwszej ligi czy nawet e-klasy. Jednak panowie 'Czekoladowicze' i 'Czarne kobry' byli na tyle wyrozumiali i mili, że pozwolili nam coś pograć. Ba, ci drudzy nawet przez małą nieuwagę pozwolili nam wygrać (niechcący bo niechcący ale zawsze ; ) Także mimo wszystko, mimo 'siary', uważam że fajnie, że się pokazałyśmy, i mam nadzieje że uda nam się pojechać również za rok (choć może faktycznie będziemy musiały pomyśleć nad stworzeniem drużyny 'Lejdis end Dżentelmens'). W między czasie bardzo utalentowany grafficiarz, Maciej 'SCARA' Gryko ozdobił w motyw basketu kolejną ścianę w Iławie, a za salą gimnastyczną odbywała się czwarta edycja Broken Board. Po całym  dniu z sportowych rywalizacji trzeba było lecieć do internatu, załączyć ogarniacz, i szybciutko wracać z powrotem na impreze, bowiem scena już była rozgrzana i gotowa dla Mariki, która jeszcze mocniej naładowała Iławe energią. Coś niesamowitego. I jeszcze middle party w Leśnej (prosze nie mylić tego z trzodą w Sławie), kolejna niemal amerykańska impreza na której zabrakło do wiernej kopii jedynie czerwonych kubeczków. Impreza trwała dla nas do 5, podejrzewam że inni bawili się jeszcze dłużej, jednak my młode dzierlatki, ciągle jeszcze nie dajemy rady po nieprzespanych nocach ( w przeciwieństwie do takich tam jednych co to imprezowali konkretniej i dłużej a w efekcie zajęli bardzo dobre miejsce w turnieju : )

Niedziela to kolejny ciężki poranek, bo już od 9 zaczynały się ćwierćfinały, i choć nie udało nam się w nich wziąć udziału, to na trybunach trzeba było się pojawić, jak już obiecało się to niemal wszystkim zawodnikom którzy okazali się lepsi od nas. Emocjonujące mecze, rozdanie nagród i czas było wracać do rzeczywistości, do Wschowy, do martwienia się o prace, o studia i o następny weekend.

Komentarze

majkuandgorciu kur.a, zagrajmy!
06/09/2011 19:35:44

Informacje o amaranta


Inni zdjęcia: Białe plamy. ezekh114;) damianmafia... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24Tania odzież zachodnia? ezekh114Złoty Pierścionek. ezekh114