Z okazji Dnia Kobiet odbył się na portalu zw.pl konkurs by opisać słynną kobietę która nas inspiruje. Niestety nie mogłam dodać w nim nic od siebie (tak się dzieje kiedy zmienisz hasło w kompie, a następnie zapomnisz na jakie i musisz czekać na informatyka-cudotwórcę [*]), ale pomyślałam, że tu chętnie napisze kilka zdań.
Tak na prawdę bardzo ciężko wybrać jedną kobietę. Świat jest przepełniony niesamowitymi kobietami (mam nadzieję, że nie brzmi to feministycznie). Zarówno tymi słynnymi, jak i tymi nieznanymi w opini publicznej, ale które są bohaterkami w swoim małym świecie, rodzinnym, pracowniczym, szkolnym itd.
Wiem, nic nowego tym spostrzeżeniem nie odkryłam, więc może zabiorę się już za opisanie tych których działania inspirują mnie najbardziej, dodają siły.
Na początek historycznie. Ostatnio ciut głośniej (choć oczywiście jeszcze nie tak jakby się marzyło) zrobiło się o pewnej siedemnastolatce która zachowała się jak trzeba. Mowa oczywiście o Ince - Danucie Siedzikównej - sanitariużce Wyklętej, Niezłomnej. Siła i nadzieja jaka siedziała w jej młodym sercu zawstydzają mnie, ale jednocześnie budzą we mnie jeszcze większą Miłość do Polski. W wakacje mając siedemnaście lat w dzień opalałam się beztrosko na radzyńskiej plaży doświadczając pierwszych wzlotów miłosnych, wieczorami bawiąc się w rytmie bluesa. Myślałam o nadchodzącej szkole, o chłopaku, o koncertach. 64 lata wcześniej Inka, jak i wiele innych odważnych panien pomagało żołnierzą walczyć o nasz Kraj, o naszą Wolność. Zmuszone zrezygnować ze swojej młodzieńczości, poświęciły siebie dla nas, dla Polski.
"A wokół nie ma, nie ma nic,
W oczach gruzy, wojna, łzy.
Nadal i nie ma, nie ma nic.
W głowie wciąż strach i głos wciąż drży.
Nie ma, nie ma nic.
Na rękach krew, na ustach krzyk.
Nie ma, nie ma nic,
W sercu nie ma nic"
Nie potrafię sobie wyobrazić jak wielki strach musiał jej towarzyszyć, ani jak ogromną siłe musiała w sobie mieć by to przezwyciężyć, by wraz innymi patriotami biegać po lesie i działać na rzeczy wyzwolenia Polski. A to dopiero był początek. Widziała walkę, ogromne cierpienia, śmierć, a dalej się nie zlękła. Gdy została złapana przez UB to choć bita i poniżana z jej serca nie zniknął Bóg, Honor, Ojczyzna. Będąc tak młodą, nie osiągnowszy nawet pełnoletności była uznana za więźnia specjalnego. Nie ugięła się - zachowała się jak trzeba. Nie zdradziła. Była Polką do samego końca, gdy stojąc i patrząc śmierci w oczy wykrzyczała "Niech żyje Polska ! Niech żyje Łupaszko".
Odnoszę smutne wrażenie, że zapominamy o tym co zrobiła dla nas Inka, oraz inni walczący o to byśmy mogli dzisiaj cieszyć się wolnością. Byśmy mogli realizować swoje pasje, stawać się coraz lepszymi ludźmi. Może nie znając zagrożenia jaką jest utrata tego, nie potrafimy doceniać. Jednocześnie wierze, że gdyby (Nie daj Boże) doszło do złej sytuacji w naszym kraju, to wszyscy zachowalibyśmy się jak trzeba.
Inne kobiety zostawie sobie na inne wpisy, bo widzę, że ten i tak już zajął sporo miejsca.
Proszę nie zapominajmy o tych którzy oddali za nas życie.