To znowu ja.
Tak nie mogłam się doczekać wakacji.
I rzeczywiście kilka pierwszych dni było całkiem spoko.
Ale ostatnie dały mi przypomnieć jak to jest,
gdy wszyscy przyjaciele powyjeżdzali albo pracują.
Może też ruszę dupsko i trochę zarobię, ale to dopiero w sierpniu.
Na szczęście- P. przyjechała.
Na nieszczęście- tylko na jeden dzień.
Nie wiem co się dzieje z L., ale nie odzywa się od jakiegoś tygodnia...Słucham sobie "My, dzieci z dworca Z.O.O" i wspominam ostatnią noc z S. Było obłędnie :)
P.S. Chyba coś pyli, bo mam okropny katar :/
Odezwijcie się