Dobry wieczór.
Od kilku dni rozmyślam o czasie i konsekwencjach podjętych decyzji. Dałabym sobie rękę uciąć, że ostatni wpis dodałam niedawno. No i teraz nie miałabym ręki. 3 miesiące z hakiem. Długie miesiące, pełne dobrych chwil i rozczarowań zarazem.
Nie jest mi łatwo pogodzić się z porażką. Nie zawsze jest mi łatwo przyznać się do błędu. To były naprawdę dobre czasy z tym photoblogiem. Poznałam tutaj masę ludzi, miałam powód do robienia zdjęć, co przecież czasem całkiem nieźle mi wychodziło. Miałam przede wszystkim swoje miejsce. I zaprzepaściłam to.
Tak, przyznaję się. Olałam masę spraw. Ciągle skupiam się nie na tym co trzeba, a w sumie wręcz na niczym. Miałam dobry czas, studia, fajne efekty diety. I co? I nic, wszystko poszło w niepamięć.
Czas ma to do siebie, że ucieka nam przez palce. Ja straciłam go bardzo dużo. Najbardziej chyba cały ten rok, który zaraz się skończy. I mimo, że jestem starsza, wcale nie czuję się silniejsza i mądrzejsza. Określiłabym siebie słowem zdystansowana.
Nie wiem kiedy to się stało. Przestałam patrzeć ludziom w oczy, mam mniej do powiedzenia, a przede wszystkim, pomijam pewne fakty i nawet nie chcę o tym rozmawiać. Żyję, jakby to nigdy się nie stało. I w efekcie, dalej nic nie robię, żeby było lepiej.
I nie zganiam tego na chandrę jesienną, nie piszę tego dlatego, bo czuję się źle. Wydaje mi się, że napisałam to, bo próbuję wrócić do tych lepszych chwil. Do tego, co umiem robić, czyli pisać. To jedno z niewielu miejsc, w których mogłam się ukryć w kilku zdaniach i odnaleźć jednocześnie. Tak naprawdę, czuję jedno wielkie AŁA, jak widać na załączonym obrazku.
Trzeba coś zrobić. A przede wszystkim trzeba żyć.
21 LISTOPADA 2016
31 LIPCA 2016
5 CZERWCA 2016
14 MAJA 2016
3 MAJA 2016
30 KWIETNIA 2016
15 KWIETNIA 2016
11 KWIETNIA 2016
Wszystkie wpisy