Ech... Zdjęcie jest takie dziwne i stare, bo z lipca 2007 kiedy to byłam na takich fajnych wakacjach... Mmm... Wiem, że wtedy zdjęć nacykałam ponad 700, z których to podobają mi się dwa.
No.
Żyję w sobotę.
Zaczynam umierać w niedzielę.
W poniedziałek umarłam.
We wtorek jestem "umarnięta".
W czwartek zaczynam zdrowieć.
W piątek po szkole już zaczynam dochodzić do siebie.
I tak daaalej...