Z planu teledysku.
Pomyślałam, że warto tutaj dodać to zdjęcie na pamiątkę, bo na dysku D. zawsze może się zapodziać.
Ależ się działo, nie sposób opisać tych emocji, sympatyczni ludzie i sporo roboty, ale i tak będę to mile wspominać. Świetnie się bawiłam zaczynając od funkcji "przynieś, podaj, pozamiataj" przez zamawianie jedzenia do wypełniania takich zadań jak robienie zdjęć i wiele, wiele więcej. To zaraża, serio. Fajnie się tam czułam. Byłam na kilku planach zdjęciowych, ale tutaj było zupełnie inaczej, możliwe, że to zależy od osób wokół i ich nastawienia. Często zdarzało się, że osoby narzekały, poddawały się i miały chwilowy, słomiany zapał. A tu tak nie było, jaki bang. Oczarowani i zaczarowani. Ich nastawienie było niesamowite, pomysły genialne i w pełni kolorowe. To właśnie się liczy, efekt końcowy mam nadzieję będzie jeszcze lepszy! Przyjechaliśmy tam załadowani różnymi rzeczami, a wracaliśmy jak typowi handlarze z bazaru. Jest moc, są fajerwerki.
Tak, jestem z tego po cześci dumna.
Niestety ferie się kończą, zostało jeszcze sporo obowiązków, niestety tych bardziej męczących, ale wierzę, że uda mi się osiągnąć swój cel. Byłoby cudownie, lecz brakuje mi motywacji przez te ponadtygodniowe lenistwo. Jest nadzieja, że ten trud się opłaca, chociaż luty utkany jest od pierwszej po ostatnią sekundę i nie wiem czy znajdę chociaż moment, by sobie spokojnie pooddychać. Cała opływam lenistwem, ale teraz biorę się w ryzy i będę ciężko harować. Taki BANG. Musi być dobrze, dlatego biegnę się edukować.
Trochę dłuższa notka niż zazwyczaj.
Cudowna piosenka:
SPADOCHRON