Jedyne co mnie ostatnio zadowala to zmęczenie.
Mam dwie prace i kminię nad trzecią. I tak chodzę soac nad ranem, kofeina plynie mi w żyłach, jakieś 4h snu to standard, jak w 'wolne' dostaję smsa, czy nie mam mize ochoty przyjsc do pracy, to sie cieszę. 'wolne' bo tego dnia akurat mam wolne od jednej pracy, a wieczorem i tak chodzę do drugiej.
Jedyne czego mi szkoda to hajsu na paliwo. Dlatego pojawił się pomysl trzeciej pracy. Tą pierwszą mam po drugiej stronie płotu, a druga jest pol godz drogi autem... Wiec skoro juz tyle jadę... 10 min dalej jest kolejna opcja, mozna zarobic jescze wiecej i sie lepiej zwróci.
Trochę gorzej bedzie z czasem na naukę kolejnego języka, ale zawsze można słuchać... Trzeba tylko zebrac dobre materiały i niech leci w tle.
Miałam tez inne plany ... Ale muszę to przełożyć.
W sumie z kimś sie spotykam i pewnie to rozwalę przez brak czasu. No cóż.
Bez ludzi i tak ostatnio czuję największą ulgę.
Zawsze niszczylam sie relacjami, albo fajkami na zmianę, zwłaszcza, gdy relacje nie szły po myśli.
Teraz niszczę się pracoholizmem. A to jedyne co procentuje i daje jakikolwiek zysk.
No cóż. Trzeba się niszczyć odpowiedzialnie.
W love story zaplanujesz wspolny dom i życie.
Zwykle po roku czy kilku możesz sobie tylko powspominać.
W trybie nastawionym na pracę zaplanujesz dom i życie
- i po iluś tam latach możesz w nim zamieszkać.
Mimo wszystko relacja fajana. Bedzie co wspominac.
Gibbs- Zodiak