zdjecie moje, zeszly tydzien chyba.
prawie wcale mnie tu nie ma i wpadam zeby tylko wyrzucic z siebie to co we mnie zalega
i wpakowac Wam kolejne zdjecie siebie, nie wiem po co. naprawde nie wiem po co ja wciaz tutaj wchodze.
wedlug niektorych z Was, jestem inspiracja, idealem i CHUDZINĄ. a dla mnie ? caly czas nie wiem.
ostatnio i tak jem normalnie. normalnie, w sensie jak kazda nastolatka. wpierdalam chipsy, slodycze,
normalne sniadania, obiady, kolacje. jem to, co chce. nie mam wyrzutow. nie wymiotuje. i co najwazniejsze,
to chyba nie tyje. czuje sie dobrze ze soba, ale przeciez obiecalam sobie, ze dojde do 35kg. waga waha mi sie teraz od 37-40 kg.
zerwalismy z chlopakiem. w sumie to on zerwal. to przez ten caly stres z tym ta waga jest taka jakas...niestabilna.
nic nie jest stabilnie. chce, zeby wrocil. nie ma juz JEJ,ktora stanowila dla mnie zagrozenie. ma ją w dupie. spytalam, czy mnie tez.
nie. mnie nie ma. powiedzial ze teskni. wiem, ze kocha. kurwa. "ale tak jest lepiej " . lepiej, jakie lepiej ...
to dziwny zwiazek i dziwne jest to co jest teraz. a zalezy mi na nim, kurwa, bardziej niz na reszcie swiata.
mam dziwny nastroj. raz jest dobrze, a raz zle. tesknie, KURWA, TESKNIE ...
zla strona jest tez taka, ze przyjaciolka kazala mi spierdalac. okej. a to tylko dlatego, ze pogodzilam sie z dziewczyna,
z ktora mialam kose od ponad roku, a teraz swietnie sie dogadujemy i widujemy. ale nie olewalam tamtej. przeciez
nie jestem jej wlasnoscia na dodatek ... a, no i moj tata chce zlozyc pozew o rozwod. ale to juz chyba pisalam.
nie wiem. jestem niestabilna, wszystko wokol tez.
wczoraj jakas dziwna faza. czuje sie jak po wszystkich narkotykach swiata.
ale chce powtorzyc. wczoraj nie chcialam, ale dzisiaj chce. o tak.
to tyle u mnie, dziewczynki.
Kocham Was mimo tego jak rzadko tu jestem. to wszystko dzieki Wam.
jestescie wielkie < 3