bilansy:
18.12.11 - nawet nie mówię, ni nie piszę (16657566557565648756536565445675568663746983255678kcal)
19.12.11 - makaron z szpinakiem i skrawek ciemnego chleba (360)
20.12.11 - NIC (0)
21.12.11 - jajecznica (120) skrawek ciemnego chleba (50) 3 mandarynki (150) makaron z szpinakiem i ciemny chleb (450) durna durna druna cholerna muffina (300) - (1070)
FUCK FUCK FUCK FUUUUCK
W1: niejedzenie jest stanem normalnym, naturalnym i bardzo dobrym, jak również miłym
W2: nie zważam na to ILE jem, zupełnie w ilościach zawalam, cholera
W2.2: więc wszystko teraz o połowę mniej, po prostu.
jutro wigilia klasowa, na nią robiłam te cholerne muffinki, zjem najmniej jak się da - dostanę imiennego pierniczka!
dostanę i zostawię, bo będzie ładny.
tak i nadejdą cholerne święta - ale ja chcę po prostu przerwę od szkoły
zaznajomić się dobrze z kociakiem malutkim, zająć się angielskim, spędzić miłe dwa dni nowego roku, zresetować się od szkoły, bo mam jej dość, zrobić może jakieś postanowienia, chociaż nie lubię, to nie będe robić, ale wiem, że będę się ładnie 'trzymać w ryzach' :)
:)