Po około 2 miesiącach nieobecności wróciłam. W tym czasie dużo się wydarzyło. I jeszcze były święta, a potem wyjazd do Strasburga na Spotkanie Młodych Taize.
Zacznę od świąt. Pierwszego dnia byliśmy w domu, ale drugiego pojechaliśmy do Opola, do wujka i cioci. Ten mały słodziaczek , którego trzymam na rękach to Oskar, synek mojej kuzynki Oli. Najfajniejsze co ma to duże oczki. Przystojniaczek malutki .
Po świętach-Spotkanie Młodych Taize w Strasburgu. W tym roku pojechaliśmy z Opola i nie pożałowaliśmy. Ludzie super, księża też superowi. Przyjęcie poszło o wiele sprawniej niż rok temu. W Rzymie staliśmy chyba ze 3 godziny w megaśnej kolejce do punktu przyjęć. Makabra.Tym razem oczekiwanie trwało cosik ok.0,5 h
, o wieeeeele szybciej niż rok temu. Po otrzymaniu kartek z miejscem przeznaczenia pojechaliśmy do Stotzheim. Tak zaczęła się wspaniała przygoda ze Strasburgiem w tle. każdy dzień wyglądał tak samo : celebracje w parafiach, wyjazd do Strasburga, wędrówka, kolacja, modlitwa i z powrotem do Stotzheim.
Tak szybko to zleciało...Za około rok Praga...