Za drabiną już nie chciany, żłób po brzegi owsem pozłacany, świat zachodzi jakby mgłą znad pastwiska.Płytki oddech , nogi drżą cichnie wszystko....Obok siodła cicho legł w pokorze , szyję wyciągając łeb przy nim złożył.Jeszcze tylko przyniósł wiatr zapach kwiecia...Musnął grzywę dotknął chrap i odleciał....;(