tak mi sie przypomnialo, jak kiedys byl taki hype na fotki robione z lotu ptaka.
lub tez z ''lodu''... ptaka!
i dzis bawilam sie telefonem siostry <bo sobie hipsterka sprawila iPhone> i robilam takie.
ha ha ha. przezabawnie.
tak sie bawi szlachta jak ma dzien wolnego.
jutro do pracy, wieczorem na randke.
z moim weekendowym pomocnikiem z pracym imienia nie wymienie, bo wciaz nie jestem pewna, kto tego bloga moze czytywac.
sprawilam sobie bloga na blogspocie, a i owszem, czemu nie.
ktos tam go czasem przeczyta, nikt nie komentuje BO PO CO.
w kazdym razie, chodzi o to, ze tam tez nie wszystko moge pisac.
juz na pewno nie to, jak jestem podniecona faktem randki piatkowej <tak, 2 randki w ciagu 48 godzin>
nareszcie uzyje nowych szpilek, jako kontry dla blyskotliwych wypowiedzi moich, jakby to ujac, dobroczyncow randkowych.
w pracy.. ciezko. ale pieniadze sa, a bluza Nike sama sie nie zaplaci.
zycze wszystkiego dobrego.