Bezsenne rozmyślania przyprowadziły mnie aż tutaj. Pomimo całej tej niemocy("muszę spać, zostało mi tylko X godzin do rana"), jest w tym coś inspirującego. Myśli najpierw rozbijają się jak wściekłe fale o brzeg, aby po jakimś czasie zacząć po prostu spokojnie przepływać przez głowę. Czuję się wtedy jakbym przepłynęła maraton. Nie wiem cholera skąd mi się wzięło tyle "wodnych" porównań, ale mniejsza z tym. Może teraz spokojnie zasnę. Scarlett O' Hara mawiała: " Pomyślę o tym jutro". I tak też właśnie zrobię, kiedy po raz 10ty obudzę się w tym pięknym miejscu, słysząc wszędzie parskanie zwierząt zdecydowanie najbliższych mojemu sercu. I wszystko się poukłada.