love hurts.

ten metlik, to gowno w ktorym zyjesz, wyobrazenia rzeczywistosci, niemoralne pokoje, ogarniety nielad, czysty brud, nie pojmujesz tego. brudne przescieradlo,na lozku kawalki chipsow po ostatniej imprezie, na stole kubek z niedopita kawa, wlaczony komputer, masa papierow, papierki walajace sie po podlodze, kilka ksiazek i powyrywane strony, pozapisywane cytaty na papierku od lodow, popielniczka, paczka papierosow, pragnienie, posiadania kogos, a moze to tylko samotnosc doskwiera.? nieprzyjemny zapach dochodzacy z dworu wymieszany z dymem papierosowym. w tym wszystkim mezczyzna. majacy marzenia. dwuosobowe lozko, trzy poduszki, koldre i koc. a obok niego lezy nadzieja. mowi mu co ma robic, ale on nie chce jej wierzyc. nie chce jej zaufac. ona widzi jego twarz zabrudzona grzechami, probuje dalej. na marne. on po prostu nie chce, zapala kolejnego papierosa,wyglada przez okno, zaciaga sie mocno, chwile mysli, zapewne o niczym. albo o niej, jakby to bylo dotknac jej, choc raz,znowu, poczuc jej chlodne rece, na swoich plecach. delikanty pocalunek na policzku,warty grzechu.popatrzyl na miejsce w ktorym kiedys lezala ona,usmiechnal sie, dokonczyl papierosa, pozbieral z podlogi bialy podkoszulek.pachnial jej perfumami, jej zapach nadal poniekad unosil sie w powietrzu.pragnal jej. niepotrafil myslec o jakiejkolwiek innej, nawet nie chcial, dawali rade,przynajmniej mozna bylo tak powiedziec,zycie jak w amerykanskich filmach, to nie zycie. blagania o litosc, znecanie sie nad rozmaitymi myslami, gwalcenie wlasnej osobowosci. patroszenie marzen , cholerny smrod i nadzieja w tym wszystkim.? przeciez ona tu nie pasuje. ale nadal tu jest mimo wszystko.tak jak on ja kocha - mimo wszystko, dopoki on bedzie ja kochal,nadzieja nie odejdzie. bedziemy przy nim,nie odstapi na krok. pomimo tego,ze zyje w brudnym swiecie, daleko od rzeczywistosci, ona sie nie zrazi. chyba wiesz, jak zle jest lezec samemu w dwuosobowym lozku. po to ono jest dwuosobowe,zeby lezaly w nim dwie osoby.