dlugie rozmowy przez telefon, wymiana sms'ow, kazdy dzwiek,kazde slowo zapamietywala doskonale, kazdy szept, ziewniecie,kazdy wydawany przez kogos lub przez cos dzwiek..kazdy szmer,rozesmianie sie,albo smutek.
przywiazanie..niby nie mozliwe, ze az takie, a jednak. skoro mogl stac sie najwazniejsza osoba w jej zyciu..blachostka, moze tego unikal.? nie chcial.? bal sie.? moze dlatego,ze za daleko..? jakies watpliwosci.? co do widywania sie, a moze co do jej osoby.?
ale wydawalo sie,ze dogadywali sie dobrze, nawet bardzo..
czasem zdarzalo jej sie o czyms wspominac, o tej ksiazce przy dlugiej podrozy, doskwierajacym chlodzie, tancu na pomoscie, trzymaniu sie za reke i sluchaniu 'ich piosenki' , zarezerwowanej dla nich. bo przeciez to ze byli tyle km od siebie, w sumie ich nie dzielilo, pozwalalo im na utrzymywanie kontaktu. nieudane proby spotkan nie przeszkadzaly jej, nie doskwieraly jej,az tak bardzo.
bo miala nadzieje, ze w koncu to przeistoczy sie w rzeczywistosc. miala nadzieje, posiadala tez pewne uczucie co do jego osoby i mysl,ze on jest inny..niz wszyscy. ze tylko on ja rozumie,albo przynajmniej stara sie.
w koncu mialo sie to skonczyc..miala dostac to szczescie. chciala dostac jego. zakonczylo sie, tylko nie wyobrazala sobie takiego zakonczenia. teraz przyjdzie jej tylko wymazac te wszystkie laczace ich dialogi, odrzucic to uczucie. zostac sama, bez niczego.
bez nadziei, bo nadzieja juz nie jest tym czym byc powinna. nic juz nie jest takie same.
Twoje, moje, nasze..
I've said it once, I've said it twice, Ive said it a thousand fucking times.
That I'm okay, that I'm fine, that its all just in my mind.
But this has got the best of me, and I cant seem to sleep.
Its not just 'cause youre not with me, its 'cause you never leave.
You say this is suicide? I say this is a war.
And Im losing the battle, man down.
This is what you call love? (This is a war I cant win).