Tak zdjęcie z wyjazdu do Częstochowy poraz drugi w tym roku, ale naszczęście już nie rowerem. Szkoła jak szkoła żyje i narazie idzie w miarę okey. Ludzie ze szkoły zajebiści lepszych trafić nie mogłam. Normalnie kocham Was ;** Jednak mimo, że wszystko jest tak "pięknie i kolorowo" to czegoś mi brakuje, żeby poczuć to szczęście, którym są ludzie wokół mnie. Doceniam ich i są dla mnie najważniejsi, ale czasem jakby tak usiąść i pomyśleć i wtedy trafia to przeczucie tylu znajomych, a ty i tak zawsze zostaniesz sam ze swoimi myślami i wszystkimi dylematami jak żyć co zrobić . Nienawidze tego przeczucia, a ostatnio jakoś szczególnie mnie dopada. Przede wszystkim jak usiąde sama w domu kompletna cisza i myśli dążące w jednym kierunku. Czemu ja mam tak popiedolony umysł????? POMOCY!! Chce być normalna. Cieszyć sie jak normalny szczęśliwy człowiek, płakać jak normalny smutny człowiek i wszystko odczuwać jak normalny człowiek. Ale nie bo po co ja musiałam trafić na nieznany dotąd ludzkości rodzaj mózgu...