Pracowity tydzień, nie ma co! Coś czuję, że marzec zleci szybciuteńko.
Wczoraj Gliwice zaliczone. Jechać w sumie 2,5h w jedną i w drugą stronę, jak ja to uwielbiam. Zgubić dodatkowo telefon? Dodatkowe plusy.Później Kato i premiera filmu "Kamienie na szaniec". Nie dało się patrzeć na sceny, gdzie katowali czy zabijali. To chyba pierwszy film, na którym tak na serio się popłakałam. Film łapiący za serce, mega emocjonalny. Dzisiaj Sosnowiec i Róża 2014. Tradycja tradycja tradycja, czyli nic nowego. Ale mimo to było dobrze. Życzę powodzenia za rok. Jestem padnięta i zmęczona wszystkim. Potrzebuję duużo snu, najlepiej takiego zimowego.
RUDY<3
Ha, jednak coś dostałam na Dzień Kobiet!
"A kiedy trzeba - na śmierć idą po kolei,
Jak kamienie przez Boga rzucane na szaniec!..."