Ludzie często mi powtarzają, że jestem osobą bez uczuć, że mnie nic nie ranii, i nie zależy mi na tym jak sie czują inne osoby.
Więc tu sie mylą.
Jestem osobą bardzo uczuciową, tylko że ja sie z tym poprostu ukrywam. Ukrywam, ponieważ sie boje pokazać ludziom co tak naprawde myśle, czuje.
Czasem jest to bardzo przydatne, ale czasem bardzo denerwujące.
Najbardziej mnie to denerwuje kiedy ktoś mnie obraża albo coś w tym stylu, a ja stoje tam jak szara myszka i nic nie odpowiem, a w głowie mam jej/jemu tyle do powiedzenia...
No a czasem jest to bardzo przydatne. Podam przykład.
Musiałam wyjechać. Wszyscy płakali, a ja wiedziałam że jeśli pójde w ich ślady to będzie jeszcze gorzej, więc byłam jak z "kamienia". Później mi to wszyscy wytykali, ale ja wiedziałam, że tak musze postąpić. Jednak później kiedy już siedziałam w samolocie lub byłam już na miejscu/w domu, płakałam jak dziecko.
Czasem myśle, że jestem za miłą osobą, no ale cóż taka już jestem...
Kiedy to pisałam w głowie miałam cały czas jeden cytat:
"Best way to not get your heart broken, is to pretend you don't have one".