Tytuł tego zdjęcia idealnie pasuje do moich, naszych wczorajszych przeżyć. Dzień przed dniem dzisiejszym był kwintesencją tegorocznych wakacji. Przynajmniej jak dotąd. Przede mną Mazury i Paryż. Nie wiem co wydarzy się tam, a jak głosi pewna piosenka "wszystko się może zdarzyć". Jestem w dobrej myśli i ciągle mam nadzieję na odnalezienie swojej drugiej połówki. Wczoraj przedyskutowałyśmy z dziewczynami w Żaganiu za i przeciw w związku z moim związkiem z pewnym tajemniczym brunetem. Dziewczyny doszły do wniosku, że muszę przyjechać na jutrzejszy Bismark, ale w niedzielę w nocy wyjeżdżam i nie ogarnęłabym żeby mieć kaca przez cały dzień. Być może jedyna szansa jaką los mi stawiał żeby spotkać się z brunetem mija mnie i nic nie mogę zrobić żeby to odwócić;(. Dziaj oglądałam film "Władcy umysłów" i tak sobie myślę, że może tak jest w planie żebym nie zaznała już faceta <hlip> no cóż... Ktoś musi być cierpieć żeby inni mogli być szczęśliwi.