Fotka z miejsca, które obecnie bardzo źle mi się kojarzy. Było mi tam dobrze, ale się okazało, że otaczali mnie bardzo źli ludzie. Fałsz, obłuda i kumplusiostwo. Do tego straszliwe kłamstwa.
Migrena to straszna sprawa. Piękne słońce, a ja zagrzebana po uszy, bo na nie nie patrzeć. Chciałam pojechać do lalek, bo uczennica odwołała zajęcia. Skończyło się na zgonie w wyrku. Jestem zła na cały świat, bo niczego konstruktywnego nie zrobiłam. Moje studyjne sprawy leżą, moje pracowe sprawy nie ruszone, konie dziczeją, a ja dogorywam.
Panu Bogu migrena naprawdę nie wyszła. Chyba się minął z powołaniem.