bez muzyki.... życie byłoby naprawdę nudne...
świat nabrał kolorów w pewnej sfrzerze, wygrało się życie...
w listopadzie zeszłego roku usłyszałam jedną z najpiękniejszych wiadomości w moim życiu:
że nowotwór złośliwy u mojej mamy został już całkowicie wycięty i że nie ma przerzutów.
Chciało mi się śmiać i płakać ze szczęścia i jak njszybciej wracać do domu ze swoją matulą...
W takich chwilach człowiek sobie uświadamia co jest tak naprawdę ważne.
I ostatnio będąc znowu na kontroli... jedni z gabinetu wychodzili spokojni... inni niestety nie.
Widziałam spływające łzy po policzku starszego pana... i mam ten obraz ciągle przed oczami...
a potem wracając pociągiem... dwóch młodych ludzi zgineło...
ale dlaczego? co im przyszło do głowy? czy może źle się czuli na tym świecie? czy po prostu to był tragiczny efekt głupiej zabawy? nie wiem..
czas mija, a życie toczy się dalej...
http://www.youtube.com/watch?feature=player_embedded&v=JaTTd8fQVCA