Smutno i zimno. Czekam na ferie, żeby w końcu zamknąć się w domu i nie wychodzić nigdzie przez najbliższe kilka dni.
Coś czuję, że dobrze mi to zrobi. Jest 21:10, a przede mną jeszcze sporo pracy.
Chemia, chemia i jeszcze raz chemia. Gdyby nie ibuprofen i kawa to już dawno bym nie wytrzymała.
Mój dzisiejszy poziom szczęścia spadł do marnej 1, ale jutro to się zmieni, ponieważ spędzę popołudnie z Miśkiem.
Brak chęci na cokolwiek, a czas pogania.
Krótko mówiąc...
Jest źle.
"Czuje, że znów będę się bać
Mimo, że ktoś daje mi znak
Mała, Ty wiesz, dławi mnie tlen
A każdy dzień wymyka się"