tak, tak, taaaak.

jeśli pomyślę co działo się rok temu.

jeśli pomyślę co działo się pół roku temu.

jeśli pomyślę co dzieje się dzisiaj.

jeśli pomyślę co będzie się działo za pół roku.

to niby tylko sześć miesięcy.

niby.

tylko.

aż?

jedno jest pewne, nigdy nie lubiłam jesieni. zimy także.

kiedy wszystko co cię otacza jest szare, ponure i depresyjne.

...

tęsknię za wiosną, za latem.

za majem.

tęsknię też w pewnym sensie za nami.

widzę, że zapanowała moda na 'ja' zamiast 'my'

no nic. nie pierwszy raz, i pewnie nie ostatni.

między wierszami, wszystko dzieję się obok, nic nie jest oczywiste, nawet to.

no nic, 

geografia wzywa.

^{wiem, ze zaraz skończysz czytać werterka, wbijesz na pyby i dostanę wiadomość 'kotek o co chodziło w notce' ostrzegałam, że nie znoszę jesieni. ostrzegałam, że robię się jeszcze bardziej marudna i taka bleble. i najchętniej zniosłabym tysiące lampek do pokoju, kwiatków, kocy i poduszek plus tościki i herbatka z bergamotką i ewentualnie nowo odkryta milka, dorobiłabym kluczyk w drzwiach i zamknęłabym się tu z tobą i przezimowała... czemu nie mogę być tym cholernym susłem! albo chociaż niedzwiedziem! no pytam się czemu!}