Patrz, pada.
W telewizorze - familliada.
W tle - muzyka.
Obraz z ekranu znika.
Burza, cicho na dworze,
dziwny spokój na jeziorze.
Grzmot. Błysk.
Słychać czyjś strachu pisk.
Po burzy, zostały zniszczenia.
Nie do pomszczenia.
Wyszło słońce, nik już nie pamięta o wichurze,
prawie nikt, tylko okaleczone róże.