Po raz pierwszy od wielu miesięcy ktoś patrzył na nią nie jak na przedmiot, nie jak na piękną kobietę, lecz w sposób nieuchwytny, jakby przenikał na wskroś jej duszę, jej strach, jej kruchośc, jej niezdolnośc do walki ze światem, nad którym pozornie dominowała, choc tak naprawdę niczego o nim nie wiedziała.
I jak to wiele rzeczy może się zmienic w czasie jednego weekendu.
Rzekłabym - wszystko zmierza ku lepszemu.
:)
PS. Lani - zmieniłaś hasło na bloga? Bo coś nie mogę na niego wejśc. A Twój pb jest chwilowo zablokowany i nie mogę wysłac Ci pm ;)