Przychodzą takie chwile, że pomimo walki, codziennej i całonocnej świadomości, ze musisz sobie dać radę, przychodzą chwile złe, bezczynne i trudne.
Od siedzenia na kamiennych schodach w krótkich spodenkach chyba zdrowia mi nie przybędzie, ale muzyka zagłuszy bolesne kłucie w odsłonięte części ciała. Okna też nie są tu zupełnie szczelne, mogliby coś z tym zrobić.
Zbędna, wywołująca konflikt, ta o którą chodzi w całej sprawie. Denerwująca, uciążliwa, wszędobylska. Nadbagaż, piąte koło u wozu, ktoś, kogo nie powinno być.
To tak w wiekim skrócie. Epitetów jest całe mnóstwo. Szukanie własnego szczęścia nie jest proste, przyjemne, ani... Może nawet nie jest warte tego całego postu.
Dlaczego ludzie w tych czasach nie potrafią rozmawiać? Czemu częściej kryje się urazę, niż rozwiązuje konflikt? Jest tyle rozwiązań, niech tylko ktoś zacznie temat. I najlepiej ktoś, kto uważa, że widzi problem.
Era telefonów, messengerów i emotikonek chyba zbyt mocno daje się we znaki.
Doprowadzam ludzi do dyskomfortu i chęci zmiany lokum.
Boże, jakim ja muszę być strasznym potworem, że bliskie mi z pozoru osoby, nie potrafią ze mną rozmawiać.
Zakończę ten jakże interesujący wpis ostatnio często powtarzaną przeze mnie frazą:
CZEKAM NA HEJT.