Zakopałam się we wspomnieniach, planach i marzeniach. W kolorowych światłach ukrywam wszystko to, co sprawia, że się uśmiecham. Prawdę mówiąc to trochę taka moja ucieczka - przed tym, co mnie czeka w najbliższym czasie... Nie wiem, jak ja to wszystko ogarnę. Podwójne pisanie pracy dyplomowej, egzamin państwowy, praktyka, staż, praca. Milion projektów, które miały być oddane przed chorobą, deadline'y mnie gonią, pracodawcy chyba zaraz stracą cierpliwość, a to, co dzieje się w domu przechodzi ludzkie pojęcie... Miałam nadzieję, że choroba pozwoli mi nadrobić chociaż część zaległości a tu kiszka... Trudno, będzie trzeba wziąć się w garść i zamiast odpoczywać w święta - charować... Damy radę, bo przecież mamy siebie. Wracam do gry, panowie i panie! :)
Takie tam wspomnienie z pewnej październikowej nocy. Myślę, że ten jesienny wieczór trochę nas zmienił. Zrobiliśmy tak wiele i to prawie sami, bez pomocy - teraz nie ma dla nas rzeczy niemożliwych! Taka prywatna magia życia :)