"- Co oznacza dla ciebie prawdziwa wiedza?
- Przekonanie, że im więcej się uczysz, tym więcej wiesz; im więcej wiesz, tym więcej zapominasz; im więcej zapominasz, tym mniej wiesz; im mniej wiesz, tym mniej zapominasz; im mniej zapominasz, tym więcej pamiętasz, tym więcej wiesz i tak to się kręci. Poszukiwaniom i przyswajaniu wiedzy nigdy nie ma końca. Prawdziwa wiedza jest nieogarnialna, nieosiągalna, niepoznawalna, tak jak życie. Ale musimy żyć dalej i tak jak życie, które musimy przeżyć, tak samo musimy dążyć do wiedzy, nie wiedząc, dokąd nas ona zaprowadzi."
(mid-day.com, 15.07.09, SRK)
Dokładnie trzy lata temu grzałam cztery litery w Rzymie. Przymusowa rekonwalescencja brzmiała jak wyrok (błędne myślenie --> patrz Tony Halik) - litry nicnierobienia, tony totalnego luzu. Dobrze, że nie potrafię się nudzić, bo pewnie te kilkanaście dni skończyłyby się moją niechybną śmiercią. Ale przecież nawet coś złego i przykrego można zamienić w pozytyw, prawda? Tak było i wtedy. Zwiedzałyśmy do granic wytrzymałości. Każdą komórką ciała doświadczałyśmy nowych wrażeń, smaków, dźwięków, myśli. Poznane twarze, włoska i arabska kultura (powinnam pozdrowić :P), chwile grozy - wszystko to można wkleić do muzuem wspomnień.
A ponieważ moja kochana Jo przypomniała mi dzisiaj o tamtych przygodach - podzielę się z Wami garścią wspomnień ;) Na zdjęciu: Forum Romanum. Centrum polityczne, religijne i towarzyskie antycznego Rzymu. Jedne z najbardziej zrujnowanych ruin. Najchętniej odwiedzane przez turystów, a zarazem najbardziej rozczarowujące. Trzeba mieć trochę wyobraźni i wiedzy historycznej, aby w pełni docenić to miejsce. Niecałe 5 ha ziemi - spuścizna potężnego imperium (ciekawostka historyczna: prawie pięć wieków Rzym panował nad znaczną częścią świata, czego wpływy - w architekturze, języku, polityce - dostrzegalne są do dziś). Ot, taka podróż w przeszłość :)
Dziwna niedziela. Zamiast snu - śmiech i łzy rozbawienia. Brakowało mi tych naszych babskich nocy! Potem weterynarz, rajd po aptekach, nadganianie straconego czasu, sporo pracy. I znowu mnóstwo śmiechu (bolą mnie żebra i mięśnie brzucha :D). Zapach drzewa sandałowego, kardamonu i goździków, przyćmione światło, marokańskie dźwięki. Jest tak niesamowicie przyjemnie. Zupełnie bez powodu :)