"Jesteś moim skrzydłem, wiatrem i spełnieniem". Zdanie, którym wymieniamy się nie tylko od "wielkiego dzwonu". A dziś, można rzec, "nadeszła wiekopomna chwila". Żałuję, że nie umiem powiedzieć tego z wdziękiem przemawiającego Pawlaka, ale - postaram się zrobić, co w mojej mocy, byś czytając uśmiechnął się choć lekko...
W tym dniu wyjątkowym, bo w całości Twoim, chcę podziękować. Nie życzyć, bo słów tych ludzie wypowiadają wiele, ale właśnie podziękować. Za to, że stajesz wcześniej, żebym na pewno nie zaspała na egzamin. Za to, że odwozisz mnie autobusem, żebym sama nie musiała wracać, gdy za oknem głucho, ciemno... Za to, że nosisz moje książki w plecaku (i za to, że nie denerwujesz się, gdy znów zapominam je z tegoż wyciągnąć). I za to, że masz cierpliwość do moich humorów, napadów głupawek, nieustającej lawiny pomysłów i nowych pasji. Chcę podziękować za wszystkie spacery, wycieczki mniejsze i większe, wspólne odkrywanie smaków, obrazów i dźwięków.
I za wszystkie całusy w czoło, przytulenia i klapsy. Za wspomnienia ciepłe i dobre, które przyćmiły to, co dawniej było złe. Za Twoją pogodę ducha, szczerość i "wszystko będzie dobrze", czasem tak mocno oponujące do moich "dołków". Nie mam słów, by powiedzieć Ci "dziękuję" za wszystko - za ten milion rzeczy, małych a jednak wielkich, które są dla mnie tak ważne... Żebyś zawsze miał siłę i chęci być - takim, jakim chcesz tylko być :)
Gdy człowiek się starzeje, choćby los rzucał nim po całym świecie, musi mieć gdzieś miejsce, które jest dla niego prawdziwym domem, bo nawet wędrowny ptak ma jedno miejsce, do którego zdąża.
Hans Christian Andersen "Baśń mojego życia" (Rozdział VIII)
edit.
I zdrowia! Bo bez zdrowia nie będziemy mogli zrealizować NASZYCH planów! :)