A co jeśli?
Jeśli zrobiłbym to przez co nie byłoby mnie dzisiaj?
Miałem przyjaciela. Jedynego przyjaciela z gimnazjum. Powiesił się. Rozmawiałem z nim pół godziny przed jego decyzją. Przez kolejne lata zastanawiałem się co zrobiłem źle. Czy mogłem to przewidzieć. Pogrzeb. Pamiętam jego twarz w trumnie. Opuchła. Jakby nie ta osoba z którą się przyjaźniłem.
Śmierć prześladuje mnie od dziecka.
Dziadek doznał zawału przy mnie. Zmarł.
Ksiądz na mszy. Byłem wtedy jedyny na służbie. Kilku ludzi w kościele. Upadł. Już nie wstał.
Kilka lat później właśnie mój przyjaciel.
Nie liczę do tego śmierci której oddech czułem jako strażak.
Śmierć jest nieodzwoną częścią życia.
Koniec 1/2.
Jestem tutaj. Mam nowych przyjaciół.
Ludzie z kierunku pytają mnie, dlaczego ciągle się uśmiecham. Czy kiedykolwiek się smuciłem. Nie odpowiadam.
Inni mówią, że mam zmienne emocje.
Dwie:
- szczęście
- wściekłość
Mówią, że jeśli nie te dwie, to nie odzywam się do nikogo i zamykam się w sobie.
Co innego mam czuć?
Miłość?
Miłość nigdy się mnie nie trzymała. Zawsze mnie odrzucała.
Tutaj na ratunek przychodzi POWOŁANIE.
TAK!!
Czuję, że Bóg mnie wybrał. Powiedział: "Będziesz ratować ludzi, nawet z narażeniem swojego życia." Codziennie dziękuję Mu za to, dał mi ten dar. Dar podejmowania decyzji w sytuacji stresowej, kiedy drugi człowiek potrzebuje pomocy. Ciągle się uczę. Nie imprezuję. Nie piję. Nie ćpię. Uczę się. Wszystko to robię dla Boga i rodziców. Mają być ze mnie dumni. Nie obchodzi mnie opinia innych. Nie obchodzą mnie dziwne spojżenia, studentów mojego kierunku, kiedy na pytania prowadzących o rytmy do defibrylacji, odpowiadam im. Chcę tylko ratować ludzi. Nie zbawię świata. Ale gdy ocalę chociaż jedną osobę to ocalę świat tego człowieka. Nie oczekuję poklasku.
Nie boję się śmierci. Uczę się z nią walczyć.
Bóg mnie wybrał abym pokonywał śmierć.
Inni zdjęcia: 1461 akcentova;) virgo123;) virgo123;) virgo123;) virgo123:) dorcia2700Ja pati991gdJa pati991gd... sweeeeeetttJa pati991gd