Tylko szybko, szybko, bo czas ucieka.
To nie tak, że ostatnio nie mam weny. Bo dziwne byłoby, żeby moje pseudo-głębokie wywody sprzed kilku miesięcy przekszstałciły się z dnia na dzień w jakieś płtkie wypociny. "Wena jest king-konga", tyle, że sprawy, które chciałabym poruszać w postach nie nadają się do publikowania. Potrzebuję miejsca dla siebie, własnrgo kawałka Utopii, gdzie będę mogła pozostać CAŁKOWICIE anonimowa. Papierowe pamiętniki to przeżytek. Z resztą... NIe umiem przyczepić się do zeszyciku. Istniałoby też ryzyko, że ktoś to przeczyta. Na zapisywanie tego jako dokumentu na jednym z laptopow też nie wchodzi w grę. Każdy ma do nich wgląd.
Spowrotem zamykam się w sobie. Przez ponad rok byłam zbyt otwarta na nowe znajomośći, na zawieranie "prawdziwych przyjaźni na całe życie", które w rzeczywistości kruszyły się po dwóch miesiącach.
Hrabianka idzie znieść laptopa. Chciałabym napisać więcej.