Hello world. W podobnym klimacie, co poprzedni wpis. A teraz mamy od ostatniego zdjęcia: 3 lata + 10 dni. Zdjęcie z 26 stycznia 2019. Co się stało, że ja znowu tu? Sentymenty. Jak widać zimowe sentymenty, coś jest w tej porze roku, że bardziej bierze mnie na melancholię. W chwili obecnej zmuszam się trochę do pisania magistra, a w głowie zaczęły się pojawiać flashbacki z przeszłości. W ich wyniku zawędrowałam tu i po sąsiedzku do innych blogów i postanowiłam zatrzymać się na chwilę. I prawdopodobnie zostanę na dłużej. Photoblogi znajomych poumierały, ludzie przerzucili się na inne portale, a mi właśnie brakowało takiej małej prywatno-publicznej idylli... Już kiedyś miałam taką, przez 10 lat prowadziłam takiego bardziej intymnego bloga na Onecie, pisałam tam możliwie jak najregularniej i sprawdzałam swoje postępy, albo po prostu, wracałam do wspomnień, których moja pamięć nie mieściła. Niestety Onet zamknął wszystkie blogi zeszłej jesieni, ja stwierdziłam, że to chyba pora na pojednanie się z przeszłością i zamknięcie tego rozdziału. Coś jednak mnie tu przyciągnęło. Może ten stęchły klimat, źle działająca strona, nieintuicyjny edytor. Takie małe miejsce w internecie, gdzie czas stoi w miejscu. Lubię czasem oddać się klawiaturze i trochę pomarudzić. Ot tak, bez zbędnych komentarzy, bez umoralnia, bez doradzania. Żebyśmy pobyli sobie w ciszy.