Zamiast zastanawiać się i ciągle denerwować myślą, że świat jest pełny skurwysyństwa, po prostu zostawiam to za sobą, nie dociekam, jak do tego mogło dojść. Trzeba myśleć o garstce ludzi od tego wolnych i dla nich się starać.
Marazm połączony z brakiem. Brakiem czegokolwiek. Ale zadziwiająco stabilna jest ta konstrukcja.
Każdy ma jakiś sposób na siebie, a ja zawsze byłam samowystarczalna jak sukulent.
Miałam dość smutku, na który nie bardzo chyba zasługuję.
Trzeba zlikwidować w sobie przyczynę. Zlikwidowałam. Podpisałam cyrograf.
Ciiiiiiiiiiiiiiiiiichosza.