Lipiec 1992, stare czasy...
Raz w górę, raz w dół
Wysoko i nisko
Chwytam promień słońca
Zrywam koniczynę.
Chaotycznie, zmiennie jak chmury na niebie
Płynę, rozrywam powietrze
Czuję smak słodkiego wspomnienia
Jak kołysałam się w rytm dziecięcego marzenia.
Lżejsza niż piórko, zwiewnie roztańczona
Ścigam wiatr w mych włosach
Pozdrawiam motyle
Kołyszę do snu chytre demony.
Me włosy skąpane w rosie poranka
A ciało w wilgotnym zefirku
I płynę.........
I jeszcze.........
I wyżej.........
I ten dreszcz na mej skórze.
Złap mnie, jeśli potrafisz
Zrozum me nastroje chwiejne
Raz bliżej, raz dalej.......
I raz.........
I dwa.........
I trzy....
I wciąż tak bujam w obłokach
Brodzę po wstędze potoku sennego
Leciutko opadam, dotykam stopą trawy-na dzisiaj koniec tej bujnej zabawy...