jesteśmy ze sobą jak Anglia i Francja. Ty patrzysz tylko na siebie,
na swój wygląd, na swojego lubego, którego na siłę próbujesz tu
wepchnąć. do rodziny, która jest ślepo przychylna na Twoje machanie
palcem. liczysz się tylko Ty, nie zauważyłaś? w swoim wyobrażeniu
jesteś najwyższą istotą ludzką. pokazujesz tylko, że moja osoba
nie jest nawet godna bycia w Twoim towarzystwie. za wysoko trzymasz
głowę. chyba Cię to już czegoś nauczyło. czy nie mam racji?
jesteśmy ze sobą jak Anglia i Francja. moje racjonalistyczne poglądy
nijak się mają do Twoich romantycznych ukierunkowanych ślepo w
jedną stronę. i, oczywiście, strach pomyśleć, kim ja dla Ciebie jestem.
najlepsze jest to, że pamiętam czasy, gdy byłyśmy najlepszymi przy-
jaciółkami. są gdzieś w oddali, zamglone.. zamknięta księga, zakopana
w ogródku. już do tego nie wrócimy. za wysoko się cenisz. i branie mnie
jako zakałę rodziny nie jest Ci na rękę. nie w takim wydaniu, gdzie po-
kazujesz, jakim Ty jesteś dzieciakiem. T Y. praca.. słowo Ci obce. na
Twoim miejscu pewnie nikt by mi nie współczuł. nikt by mnie nie po-
cieszał. ale ja nie stanę się ofiarą własnych ambicji.
żyjemy ze sobą jak Anglia i Francja. Ty nie zdajesz sobie sprawy jak
Twoje zachowanie doprowadza mnie do szału. Twoje słowa, puste, a
tak wszechobecne, obijają się o krawędzie pokoi. myślisz, że nie za-
uważyłam, po co ostatnio byłaś? dla zasady. pieprzonej zasady, bo
ktoś Ci kazał. nie ja. nie zależało mi na Twojej obecności. naprawdę.
w duchu modliłam się, by Cię nie było. bym miała pretekst, by wyjść.
oddać się P R A C Y. wiesz co to? nie, nie wiesz. chcesz przez całe
życie sunąć, by ktoś inny Cię utrzymywał. umiesz tylko siedzieć i
mówić, że jesteś kimś, a reszta to tylko pomywacze, którzy powinni
skakać wokół Ciebie. Twoim marzeniem jest być księżniczką swojego
wonderlandu, który sobie wymyśliłaś leżąc na nieswojej kasie. wiesz?
nie sądziłam, że kiedyś do tego dojdzie, żebym tak ostre słowa kierowała
właśnie do Ciebie. kiedyś potrzebowałam każdego. liczyłam na to, żeby
mnie w końcu zaakceptowano. i co? nie udało się. byłam Ci wdzięczna,
że pomagałaś. byłam.. już nie jestem. doceniam tych, którzy przy mnie
są. doceniam każdego, kto zdecydował się stać u mojego boku, wspierać,
być przyjacielem. a Ty co robisz? dokładnie odwrotnie. wszyscy muszą
idealnie się wpasowywać w nonszalancję Twojego towarzystwa. elegancja,
pijaństwo.. coś, czego ja nie mogę pojąć.. po co to wszystko? kiedyś
chciałam stać się częścią Twojego świata.. użyczyć Ci obu ramion, aż
dwóch. z całego serca chciałam być jednością. i co? pokazałaś, że nie jesteś
tego warta. udowodniłaś mi, że to tylko gra. nic nie było naprawdę. tylko
aktorzy, którzy zakładali maski, jak w starożytnej Grecji. zakładali maski
i nosili koturny. po co to robisz? by patrzeć na mnie wyżej. bo ja nie chcę
grać. szczerość.. trochę mi to zajęło, by dojrzeć w tym wszystkim, że to już
nie żyje. umarło w ciszy, w obecności palących się świec.. na tle płonącego
pentagramu.
jesteśmy jak Anglia i Francja. kochasz jawnie. pokazujesz to całemu światu
aż ten świat tym rzyga. głównie ja. przeżywasz każdą pierdołę związaną ze
swoim megapoważnym związkiem na forum publicznym. ma to jakiś sens?
intymność zanika.. i zmuszasz, by wszyscy oddychali tym samym. może
ja też zacznę tak robić? i co wyjdzie? że ja się bawię, a Ty myślisz o przy-
szłości. sens? żadnego. mam po prostu dość słuchania tego. nie muszę być
taka jak Ty. nie muszę wszystkich angażować w swoje życie, bo jest ono
moje.. i i tak nikt by go nie zrozumiał, motywów, działań.. więc po co
się trudzić niepotrzebnie? moja scena jest zamknięta.. Ty działasz za free
w amfiteatrze. z tym że chcąc nie chcąc muszę tego słuchać..
nie byłam, nie jestem i nigdy nie będę gorsza od Ciebie. nie jesteś jakimś
wzorem do naśladowania. jesteś hipokrytką, która nosi głowę nad chmurami
licząc, że to pomoże Ci patrzeć na innych z góry. już pokazałaś, czym jesteś.
widzisz, że takie myślenie jest złe? a to, że kierowanie się, gdzie iść dalej tylko
ze względu na swojego love jest zgubne? najgorsze jest to, że oni dalej na Ciebie
patrzą jak na bóstwo.
moje życie. robię z nim, co chcę.
" rwijcie pąki swoich róż, póki jeszcze możecie.
bo czas uleci, choć stary swym wiekiem.
kwiat, co dziś uśmiechem się ukłoni.
umrze jutro w waszej dłoni.. "
moja róża najpierw niech zakwitnie.
+ wiem, że notka inspirowana ciut hetalią, ale.. wybaczcie. taka wena.