Brak notki ponieważ zostałem wyciągnięty x.x
Także już w domu, po sylwestrze przespane, a ja nadal nie mogę przestać o tym że Arleta może być zła. Jak wyszedłten sylwester? Telefon do mnie nagle i żołnierski rozkaz że mam wychodzić z domu, w takim razie wracam z lasu, a tu ARMIA! Nie spodziewałem się że tyle ludzi będzie na sylwku tylko.... czemu wszystkie 7 osób to były dziewczyny?! One to celowo robią, że sam potem jestem na sylwestrze? Trochę mnie nurtowało czy iść tam czy nie, czy się bedę bawił czy też nie... Pierwsze 4 godziny - względny spokój, siedziałem/leżałem, patrzyłem sobie co robią inni, tańczą, robią zdjęcia, momentami Agata doskakiwała i się czeiałą zebym włosy na bok brał. Nie mogłem znieść unoszącego sięzapachu wódki i piw. A od północy zaczyna się największa masakra.
Wyszliśmy z biura, grupka zajęłą się szampanem i fajerwerkami, a Iza był jak jakiś piroman... no w każdym razie ja grzecznie zadzwoniłem do Arlety i złożyłem jej kochane życzenia... a ona jak zwykle z tym swoim spokojem x)
Wróciłem do nich wszystkich, jedna dziewczyna w kółko mi wciskała kubek z szampanem pod nos podczas gdy musiałem nagrywać fajerwerki, okrutne!! x.x Ale jakoś się nawypierałem, parę minut uścisków i składania życzeń, a wtedy już się najogrsze oczywiście zaczynało.
Ula się chwiała i w kółko mówiła żebym ją zaprowadził tu, tam, po schodach musiałem ją zresztą wnosić po pewnym czasie
- Dasz rade wejść?
- Dam (3 schodki).... no dobra, może jednak weź mnie na te ręce
No i to oczywiście początek. Oczywiście Magdę też trzeba było wprowadzać do srodka i biegać ogólnie za połową ludzi, bo się pogubią. Mogłem jeszcze odpuścić pytanie czy facetów to tak nic nie boli przy całowaniu jak Ula ma ten kolczyk w wardze. To pobudziło serię tekstów pokroju "no to sprawdź" "nikt nie widzi" "przecież dziewczyna nie musi wiedzieć". Na co ja grzecznie że mam swoje zasady, kocham Arletę i nie chcę czuć tego pękniętego serca jak przy ostatniej smutnej rozmowie gdy powiedziała, ze się nigdy więcej do mnie nie odezwie. Ogólnie w międzyczasie Ola(ta blond) dowaliłą mi tekstem "Twoja dziewczyna nie jest zła? no wiesz 7 dziewczyn i ty sam, wyobraź sobie jakby to ona była z 7 facetami".... i wtedy jakoś zacząłem się martwić, że Arleta będzie zła o całego sylwestra :( No dobra, a w międzyczasie ogarnialiśmy Ulkę, Magdę, Olę, Olę, Izę... cholera połowę towarzystwa! =.= Ula zwymiotowała, zaczełą się osuwać na ziemię i zrobiła bardzo blada... i tak przez... 2 godziny chyba leżała... i wszyscy mówili "nie martw się tak", jasne, spoko ze nie będę się martwił o ludzi ze wspólnej domówki. Jak m/w wszystko poogarnialiśmy to usiedliśmy sobie w kuchni... był ejszcze Przysiwek, Kaśka i Czarek, którym w uniesieniu nagadałem wraz pewnie zresztą jak inni tyle by w końcu sobie poszli, bo wystarczająco pomogli zaczynając pić przy alkoholiczce która bierze leki i dając jej pić piwo, obok ludzi których trzeba pilnować. Wreszcie sobie poszli.
W międzyczasie wbija mama Izy... SUPER! xD z Agatą szybka mobilizacjai chowamy alkohol. Jedno piwo w pośpiechu do kosza wylądowało, bo już nie było gdzie tego wepchnąć.Nigdzie nic nie patrzyła, ale zauważyła że ludzie poupijani. W końcu usiedliśmy w tej kuchni niczym przy parapetówce, i stanowczo tam jakoś najlepiej było. Fajnie sie gadało. Kinga trochę brzuch bolał. Jakby nie było, ja będę mowił na nią "Calineczka" bo jest taka mała. To teraz jeszcze trochę powspominania co ludzie mi mówili na sylwestrze.
Agata gadała "mam Cię na oku" w kółko, za każdym razem, gdy kogoś przytuliłem, a jak prosiłem ją zeby mi pomogłą z Ulą to NIC ;/ "myślałam że to takie żarty" nwm o co chodziło, ale skoro 5 razy przperaszała to jednak poczuwała się winna. Dobija mnie jeszcze trochę fakt, że w kółko mi mówiły dziewczyny, że Arleta będzie zła, albo robili celowo zdjęcia gdy kogoś rpzytulałem i mówili "wyślę to Arlecie, ciekawe co pomyśli" Ja się przez nich zacząłem zwyczajnie bać.
Wracając do parapetówki - czekaliśmy aż ludzie do siebie podochodzą. Z Arletem byliśmy dumni z naszej skromnej organizacji. W międzyczasie zgubliśmy Olę(czarne włosy) i biegaliśmy szukając jej po okolicy z Agatą, a tu.... Ola była w środku, sam nw mgdzie ona była że jej znaleźć nie mogliśmy. Wybudziliśmy Ulę,a jak już zaczęłą krzyczeć i przeklinać to znaczyło ze z nią lepiej
- Wypierdalaj!
- No chbya jej lepiej xD
- Nie lubisz mnie?
- Lubię Cię ale spierdalaj!
No cóż, dziewczyny się zmyły, a ja z Magdą i Izą jak zwykle ogarnialiśmy lokal, a Magdzie bardzo smakował kurczak przegryzany solonymi chipsami xD
Iza mi oddała bandamkę, i odprowadziły mnie dziewczyny do połowy drogi, podczas gdy mowiłem "chcecie to idźcie" jeszcze sobie bym oko prawie wybił. Nadal trochę boli ale to nic przy tym, jak spać w domu nie mogłem i do teraz zżera mnie jakoś ból w sercu "co sobie Arleta pomyśli? oby nie była zla, oby mi ufała, oby mnie nie zostawiała, ja ją tak bardzo kocham, a jeżeli sylwester ma zamiar zepsuć mi zwiazek z nią to nawet nie chcę wiedzieć co ze sobą wkrótce zrobię". Napisałem do niej powierzchownie co się działo, mówiąc, że spać nie mogę, że mi głupio, a ta powiedziała bym poszedł spać. Jak już zdecydowałem wcześniej, postanowiłem jej sluchać w dużo większym procencie niż dawniej. Dlatego próbowałem usnąć... tak ogolnie w domku byłem gdzieś ok. godziny 6. Obudziłem się o... 9 jak poszedlem spać zaraz po przyjściu i wstałem między 10 a 11. i tu wracamy do chwili gdy zaczynam pisać notkę.
Tak ogólnie podsumowując sylwestra - Nie zapomnę go, mogłem komuś pomóc i poczuć się potrzebny, nie ruszyłem ani kropli alkoholu i okropnie boję się o Arletę. Kocham Cię, a czemu to już sama doskonale wiesz, cieszę się że mogłem Ci sprawić radość tym co wtedy powiedziałem i mam nadzieję, ze nadal ją mogę sprawiać.
Pa
A tak wgl to ja się rysunek podoba? Piszcie