Jako, że to jest mój pierwszy wpis powinnam napisać coś głębszego, coś co sprawi, że na waszym ciele pojawią się ciarki, coś co moglibyście zapamiętać na dłużej niż kilka minut, lecz ta okropna pustka jaka mi towarzyszy nie chce odejść, nie pozwala mi pisać.
Tak bardzo mi brakuje Powietrza, mojego najprzyjemniejszego Powietrza.. tego, które jest tylko moje, które mnie otula, kiedy tylko może.. Mojego ukochanego, a zarazem najidealniejszego. Chęć przytulenia, dotknięcia mojego Powietrza jest tak wielka nie umiem tego opisać, nie znam słów, którymi mogłabym opisać ból, który mi doskwiera, kiedy go przy mnie nie ma. Zapewne zastanawia was dlaczego nazywam go "powietrzem", przecież to dziwne, nie dla mnie. Bez niego nie żyje, nie ma mnie. Tak samo jak nie ma was bez powietrza;
Dzisiejsza noc jest nad wyraz smutna, pozbawiona jakichkolwiek uczuć. Zimno, które wdziera się przez otwarte okno sprawia, że staje się senna. Brak gwiazd powoduje, że niebo przypomina czarną otchłań dusz. Staliśmy się bezbronni, jesteśmy bezbronni przed obliczem ciemnej "Pani Natury".