Nietypowa znajomość.
Codziennie przechodził obok dziewczyny siedzącej na dokładnie tej samej ławce. Każdego dnia miał coraz większą ochotę przysiąść się do niej, z bliska przyjrzeć się jej pięknym, błękitnym oczom. Z dnia na dzień bardziej intrygowało go jej magiczne, nietypowe spojrzenie wbite w jej ulubioną książkę, słuchawki w jej uszach.
W końcu, po tygodniu fascynacji jej osobą, zdecydował się siąść koło niej. Siadał tak codziennie, codziennie o tej samej godzinie, na tej samej ławce, codziennie coraz bliżej niej
i coraz śmielej. Bał się odezwać, bał się ją spłoszyć. Wymieniali się uśmiechami.
Pewnego dnia zdecydował się nawiązać z nią kontakt, lecz ona ciągle miała słuchawki w uszach. Napisał na kartce pytanie Dlaczego codziennie masz słuchawki w uszach?, po czym położył ją na jej książce. Spojrzała na niego i po dłuższej chwili namysłu napisała Słucham muzyki mojego serca. Zaintrygowała go tą odpowiedzią bardziej, niż sobie to wyobrażał. Była dla niego największą tajemnicą, którą chciał z całego serca zrozumieć, odgadnąć, odkryć.
Od tamtej pory każde popołudnie toczyło się zgodnie z tym samym schematem. On dosiadał się do niej, ona nadal słuchała muzyki swojego serca, znowu wymieniali się wiadomościami na kartkach. Codziennie rozmowy były dłuższe, spędzali ze sobą coraz więcej czasu, on coraz bardziej zakochiwał się w jej tajemniczej osobie, ona coraz bardziej chciała mu wyjawić swój największy sekret. Każdego dnia zdawał sobie sprawę z tego, jak bardzo są podobni do siebie, jak bardzo podobne są ich poglądy na świat, ich myśli, spostrzeżenia, odczucia, emocje, przeżycia, jednak nie zdawał sobie sprawy z tego, jak bardzo różni się od siebie ich życie, jak bardzo różnymi osobami są.
Mimo wielu godzin rozmów, nigdy nie mieli problemów ze znalezieniem wspólnego, interesującego ich oboje tematu. Nie bali się poruszać tematów, których nie poruszali
w rozmowach z nikim, poza najbliższymi przyjaciółmi. Ufali sobie bezgranicznie, chociaż nadal nie znali swoich imion, bo przecież nie mieli czasu na przywiązywanie wagi do rzeczy tak bardzo przyziemnych wtedy, kiedy mogli poruszać tematy dotyczące życia, świata, bytu
i niebytu.
Z dnia na dzień stawali się sobie coraz bliżsi, coraz bardziej sobie ufali, coraz mocniej fascynowali się swoimi osobami, coraz głębiej zapadali w miłość do siebie nawzajem.
Aż nadszedł taki dzień, kiedy jej nie było, ławka była pozornie pusta. Pozornie, bo leżała na niej koperta zaadresowana do przyjaciela z ławki. Po dłuższej chwili namysłu otworzył ją. Był w niej odtwarzacz muzyki i kartka, na której widniał napis Posłuchaj muzyki mojego serca. Bardzo dobrze znał ten charakter pisma, od razu wiedział, że to od niej. Założył słuchawki na uszy i wcisnął przycisk rozpocznij odtwarzanie, lecz jedyne co słyszał, to cisza. Myślał, że odtwarzacz się zepsuł, kilkakrotnie go restartował, podgłaszał, ściszał, lecz nadal to samo cisza.
Nie wiedział, co to oznacza, odebrał to za głupi żart. Schował odtwarzacz spowrotem do koperty, włożył do niej kartkę z trzema kropkami, a na jej odwrocie napisał: zwracam przyjaciel z ławki, lecz nie zdążył jej nawet zamknąć, gdy stanęła przed nim ta dziewczyna. Z żalem w sercu wstał i chciał odejść, gdy nagle złapała go za rękę i podała mu kartkę, na której wyjawiła mu swój największy sekret Jestem głuchoniema, w moim sercu od zawsze gra ta sama muzyka cisza.
Zawstydził się swoim wcześniejszym oburzeniem, nie wiedział, jak ma zareagować. Dłuższą chwilę milczał. Nagle na kartce napisał Naucz mnie Twojego języka, a gdy ona to przeczytała, przytulił ją.
Wymienili się numerami telefonów, w końcu poznali swoje imiona. Od tamtej pory każdego dnia uczył się jej języka. Po kilku kolejnych miesiącach spotkań na ławce, gdy dziewczyna czekała na swojego przyjaciela, on podszedł do niej z bukietem kwiatów w ręce, z wielkim trudem opowiedział dziewczynie jej językiem o jego uczuciach, jakimi ją obdarzył i poprosił, aby już na zawsze była przy nim. Dziewczyna ze łzami w oczach
i uśmiechem na ustach przytuliła go bardzo mocno i kiwnęła głową zgadzając się na jego prośbę.
Od tamtego dnia oboje są szczęśliwi tak bardzo, jak nawet im się nie śniło. Tamten dzień to także początek życia ich własnego drzewa, na którym widnieją ich inicjały otoczone sercem.
Ta historia wydaje się nieprawdopodobna, bajkowa. Pomyślicie: przecież takie coś nie zdarza się w prawdziwym życiu. Owszem, zdarza się. Przecież wszyscy jesteśmy ludźmi, wszyscy jesteśmy do siebie tak bardzo podobni mimo tego, że nie wszyscy jesteśmy idealni czy zdrowi. Nie możemy skreślać tych, którzy w jakimś stopniu różnią się od stereotypów, które są tak częste, tak powszechne w naszym życiu. Chciałam tym prozatorskim tekstem uzmysłowić, że niepełnosprawność czy choroba nie skreślają niczego w naszym życiu. Mam nadzieję, że mi się to udało.