No i stało sie.
Okazało sie że bogowie też umierają.
Tak jak Ronnie James Dio.
Dio był przecież jednym z klasyków, tych którzy robią swoje od lat, cały czas kopiąc wszystkim tyłki...
Spodziewałem sie że on, Lemmy, Keith Richards i kilku innych bedą żyć do końca świata i 666 dni dłużej...
Ale cóż, wczoraj Dio odszedł, wiec jest smutno:(
Pamietam jak 20 czerwca 2007 Dio razem z Heaven & Hell był w Polsce... Niezapomniana chwila...
Dio biegał po scenie jak nastolatek, i śpiewał jak zawsze po prostu genialnie...
Zobaczcie sami -> Children Of The Sea...
No cóż... moge jedynie żałować że byłem tylko raz na jego koncercie...
Ech... z takimi rockmanami jak Dio kończy sie pewna epoka...